Premiera Mass Effect: Legendary Edition już jutro. Gracze otrzymają możliwość ponownego (lub pierwszego) przeżycia historii komandora Sheparda z wodotryskami graficznymi na miarę 2021 roku. Jak na remaster – a nie remake – przystało, fabuła poszczególnych odsłon pozostanie nietknięta. Dotyczy to również niesławnego zakończenia Mass Effect 3, które nie spodobało się fanom do tego stopnia, że studio BioWare musiało wydać rozbudowujące je DLC Edycja Rozszerzona (zawarte, rzecz jasna, w kompilacji). Oczekując na wydanie Legendary Edition, deweloperzy mają jednak nadzieję, że tym razem gracze inaczej odbiorą finał trylogii.

Takie podszyte optymizmem przypuszczenie wyraził reżyser produkcji, Mac Walters. Jego zdaniem na odczucia fanów może wpłynąć fakt, że zagrają w kolejne części Mass Effect w krótkim odstępie czasu, dzięki czemu będą je widzieli jako jedną całość. „Jeśli ich opinia się nie zmieni, to w porządku” – przyznał Walters. Twórca dodał też, że postrzeganie fabuły z punktu widzenia reżysera projektu jest zupełnie inne, ale ma nadzieję, że dzięki Legendary Edition gracze będą mogli spojrzeć na trylogię jego oczami.

Podobnego zdania jest Kevin Meek, główny projektant środowiska w produkcji BioWare. Zauważył on, że po dziewięciu latach nie tylko zakończenie, ale i cała historia prawdopodobnie „uderzą ludzi w inny sposób”.

Źródło:
"hexx0" - GRY-OnLine